czwartek, 29 sierpnia 2013

W USA przyznają się do pomyłki ws. marihuany

Ogólnoświatowa głupawka związana z zakazywaniem wszystkiego co, według polityków, jest niebezpieczne i szkodliwe dla zwykłych ludzi, powoli słabnie. Dynamika tego osłabienia nie jest może zachwycająca (przypomina raczej pokonanie odcinka 2 km przy wyprawie wzdłuż Nilu), ale jest i należny się przynajmniej z tego cieszyć.

Po uznaniu marihuany za legalną przez takie kraje jak Holandia, Belgia, Szwajcaria (częściowo) czy ostatnio Kolumbia, kolej przyszła na jeden z największych rynków świata - USA [wikipedia.org, dostęp 29.08.2013]. Powoli kolejne stany tego kraju zgadzają się, aby marihuanę traktować nie jako narkotyk, a jako lek. Ma to na celu ułatwienie legalnego dostępu do tego specyfiku osobom chorym na takie choroby jak AIDS, nowotwór czy stwardnienie rozsiane. Póki co legalnie w USA marihuanę posiadać można tylko w dwóch stanach: Kolorado i Waszyngton. Z kolei marihuana jako lek dozwolona jest aż w 22 stanach oraz w samym mieście Waszyngton.

Na przykładzie legalizacji bądź tylko depenalizacji posiadania marihuany, po raz kolejny możemy się przekonać jak niekonsekwentni są politycy (przynajmniej znaczna ich większość). Ich poglądy przypominają raczej wiatraczek obracający się w kierunku z którego aktualnie wieje wiatr, niż zbiór stałych zasad, którym się jest oddanym przez całe życie. Śmieszne jest również to, jak w ciągu kilku, kilkunastu lat raz można wmawiać i przekonywać społeczeństwo do tego jak marihuana jest szkodliwa, a następnie zmieniać swoje poglądy o 180 stopni. A co z osobami, które w przeszłości ucierpiały w wyniku takiego restrykcyjnego podejścia do marihuany? Z osobami, które zostały ukarane karami grzywny bądź więzienia? Poniżej link do materiału Marcina Wrony z TVN, w którym naukowiec z USA przyznaje się do błędu w sprawie szkodliwości marihuany.

Rewolucja w trawie (TVN)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Google Glass nie dla kierowców

Google Glass to projekt mający na celu stworzenie futurystycznych okularów posiadających podobne funkcje jak większość obecnych smartfonów, ale wyświetlających obrazy wprost przed naszym okiem i będących w 100% sterowane głosem. Pojawienie się tego urządzenia na rynku przewidywane jest na początek 2014 roku z ceną detaliczną rzędu 1 500 $ [cnet.com, dostęp 02.08.2013]

Władze brytyjskie wykazują się kolejnym (po ubiegłotygodniowym pomyśle filtrowania treści pornograficznych w internecie) opiekuńczym pomysłem. Otóż chcą zakazać [engadget.com, dostęp 08.08.2013] kierowcom używania okularów Google podczas jazdy. Uzasadnienie takiego pomysłu jest standardowe - robimy to w trosce o bezpieczeństwo użytkowników dróg. OK, ale jeśli mamy być konsekwentni, to kolejnym krokiem powinien być zakaz montowania desek rozdzielczych i odbiorników radiowych w samochodach. Następny krok, to zakaz używania w czasie jazdy nawigacji samochodowych i rejestratorów jazdy - przecież one też mogą rozpraszać kierowcę. W tym momencie władze Wielkiej Brytanii wydają się być zdecydowanym liderem idiotyzmów prawnych i „opiekuńczych” ustaw, które tak naprawdę tylko utrudniają ludiom życie. W zasadzie mogą być tylko dwa możliwe powody takiego rozkwitu bezmyślnych pomysłów: 1. sezon ogórkowy (brak chęci do pracy) lub 2. próba odwrócenia uwagi społeczeństwa od realnych problemów i wprowadzanie po cichu naprawdę niewygodnych ustaw.

środa, 7 sierpnia 2013

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale...

Władze Kostaryki (Ameryka Środkowa; 4,3 mln ludności) podjęły decyzję [wprost.pl, dostęp 07.08.2013] o zlikwidowaniu ogrodów zoologicznych znajdujących się w tym kraju. Co prawda rzecz dotyczy zaledwie dwóch ogrodów (bo tyle posiadają), ale jest to być może dobry sygnał dla innych krajów, aby również pójść w ślady Kostaryki.
Zdjęcie pochodzi ze strony www.bornfree.org.uk
Jedynym celem ogrodów zoologicznych jest zarabianie pieniędzy na zaspakajaniu ciekawości osób zwiedzających zoo, a zwierzęta spędzające całe życie w klatkach są dla właścicieli ogrodów, tylko narzędziem do zarabiania. I nie ma znaczenia czy są to małe czy duże klatki, jaką mają powierzchnię w przeliczeniu na jedno zwierzę lub, że są to duże wybiegi - niewola to niewola. Nie ma znaczenia w jakich warunkach jest się zniewolonym. Przecież o wiele przyjemniej jest obserwować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. A jeśli, z jakiegoś powodu, obserwacja taka dla zwykłego człowieka jest niemożliwa, to nie znaczy, że uzasadnia to konieczność złapania i zamknięcia zwierzęcia, aby człowiek mógł je sobie do woli oglądać.