niedziela, 16 lutego 2014

More, more, more

Wygląda na to, że ministerialna pensja to dla niektórych wybrańców narodu za mało i domagają się jeszcze od Kancelarii Sejmu zwrotu kosztów paliwa za jazdę prywatnymi samochodami. Po raz pierwszy o tym sposobie dorabiania sobie do „skromnej” poselskiej/ministerialnej pensji było głośno, gdy do władzy doszli przedstawiciele Samoobrony. Ssali oni tak mocno budżetową kasę, że aż w mediach zaczęto przeliczać ile razy można okrążyć autem Ziemię, aby zużyć paliwo we wnioskowanych kwotach. Szum ten okazał się jednak niewystarczający do tego, aby zamknąć kurek z pieniędzmi. Nie pomógł w tym również fakt, że zwrot kosztów paliwa jest uznawany tylko na podstawie deklaracji, a nie po przedłożeniu rachunków, faktur, itp. Właściwe to racja: przecież to nie może stanowić źródła jakichkolwiek nadużyć.

Grafika pochodzi ze strony quickmeme.com

Przodownikami w wyciąganiu ręki po kasę za 2013 rok są [rp.pl, dostęp 15.02.2014]:

  • wiceminister zdrowia Sławomir Neumann – 35,1 tys. zł
  • minister zdrowia Bartosz Arłukowisz – 27,3 tys. zł
  • wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski – 26,7 tys. zł
  • wiceszef resortu administracji Stanisław Huskowski – 24,2 tys. zł
  • wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz – 20,2 tys. zł
  • były minister transportu Sławomir Nowak – 20 tys. zł
  • szef MSZ Radosław Sikorski – 19,1 tys. zł

Dodatkowego smaczku całej sprawie dodaje fakt, że większość z powyższych naciągaczy posiada do dyspozycji służbowe samochody. Najczęstszym tłumaczeniem wśród nich jest bajka typu „po pracy w ministerstwie jestem posłem i wtedy wykorzystuję prywatny samochód do pełnienia obowiązków posła” [natemat.pl, dostęp 15.02.2014]. Oj, pracusie...

Policzmy zatem. Przyjmijmy, że cena litra paliwa wynosi średnio 5,5 zł. Za kwotę 35 tys. zł można zatem kupić ok. 6363 litrów. Powiedzmy, że auto średniej klasy spala 7 litrów na 100 kilometrów [autocentrum.pl, dostęp 15.02.2014]. Możemy zatem za taką kwotę przejechać 90 900 km rocznie. Po podzieleniu przez 365 dni w roku daje to ok. 250 km dziennie. Codziennie: 5 dni w tygodniu, w każdy weekend i każde święto trzeba przejechać 250 km. Tygodniowo to ok. 1750 km.

Dużo racji ma Janusz Korwin-Mikke mówiąc, że „obecny system polityczny polega na tym, iż zmieniają się tylko świnie przy korycie, a to co trzeba zrobić, to zlikwidować koryto”. Kto się odważy?