niedziela, 24 lutego 2013

Puste frazesy

Kilka dni temu mogliśmy oglądać konferencję prasową, na której panowie Kwaśniewski, Palikot i Siwiec zapowiedzieli powstanie projektu Europa Plus. Panowie w swoich wypowiedziach byli bardzo zatroskani faktem braku listy wyborczej zrzeszającej ludzi centrolewicy. Aleksander Kwaśniewski odważył się nawet złożyć zapewnienie, iż "jest w stanie podjąć trud współtworzenia takiej właśnie centrolewicowej listy". Lista ta "[...] mogłaby być interesującą, a wręcz niezbędną, dla milionów polskich wyborców". Nie złożył on jednak jednoznacznej deklaracji czy będzie kandydował do Europarlamentu, czy będzie tylko tzw. lokomotywą wyborczą. W podobnym tonie, choć nieco mniej, mówili pozostali dwaj panowie. Janusz Palikot, w innym wywiadzie, skłonny był już nawet zaprezentować niesłychanie wiarygodne wyniki "badań", które dają inicjatywie Europa Plus poparcie wyborców na poziomie 18-22 procent. "To wychodzi z naszych badań" - podsumował.

Chyba najbardziej dosadnie, ale i jednoczenie bardzo celnie, powstanie tego projektu ocenił profesor Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Jagielońskiego. Powiedział on wprost, iż "chodzi o pieniądze i o to, żeby się dobrze ustawić". Oto bowiem trzej, raczej zamożni panowie doszli do wniosku, że chcą zarabiać jeszcze więcej, a przy okazji mieć jeszcze więcej władzy, kontaktów, wypływów, itp. Jak tego dokonać? Stary sprawdzony sposób: troska o dobro wyborców. Pod płaszczykiem zmartwienia, że duża grupa elektoratu nie będzie miała w nadchodzących wyborach do Europarlamentu na kogo głosować, postanowili założyć jakiś projekt Europa Plus, który tę lukę wypełni. Janusz Palikot, były biznesmen a obecnie poseł, na brak środków do życia właściwie narzekać nie powinien. Jego oświadczenia majątkowe oraz świadomość ile zarabia będąc posłem na Sejm RP, sprawiają, że w jego przypadku, raczej o pieniadze nie chodzi. Podobnie Marek Siwiec - zarobki europarlamentarzysty wynoszą bowiem ok. 31 tys. zł miesięcznie, a do tego doliczyć należy różnego rodzaju dodatki i ulgi.

Zdecydowanie gorzej pod względem finansowym ma były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Żalił się on już swego czasu, że niespełna 4000 zł "na rękę", to zbyt małe wynagrodzenie dla byłego prezydenta. Faktycznie biorąc pod uwagę pełnioną funkcję, może się wydawać, że jest to kwota niewielka. Z drugiej jednak strony przecież jest to świadczenie wypłacane już po odejściu ze stanowiska głowy państwa i dożywotnio, zatem suma ta wydaje się być rozsądną. Pewnie były prezydent chciał, we wspomnianym wyżej wywiadzie, zasugerować, iż prezydencka emerytura powinna być na tyle wysoka, aby zwalniać od konieczności jakiejkolwiek pracy zarobkowej. Właściwe to by wyjaśniało jego chęć powrotu do polityki i zwrócenie się w stronę PE, jako źródła naprawdę dużych zarobków i tzw. innych możliwości.

No cóż, skoro już ponad 2 miliony Polaków wybrało kraje Unii Europejskiej (oraz Norwegię i w mniejszej liczbie USA) jako miejsce gdzie otrzymuje się uczciwą pensję za uczciwą pracę, to trudno się dziwić, że i nasi politycy coraz częściej będą zgłaszać chęć "pracy" poza granicami kraju. Interesujące jest ilu wyborców w najbliższych wyborach, po raz kolejny nabierze się na bajkę pt. "W trosce o wasze dobro"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz