wtorek, 26 lutego 2013

Silk Road

Silk Road to strona internetowa działająca w sieci Tor, dająca możliwość anonimowej sprzedaży. Dzięki temu, że obrót towarami jak i płatności za nie, nie są jawne (choć nie w 100 procentach), Silk Road stał się ogólnoświatową giełdą nielegalnych towarów. Znaczącą większość ofert stanowią narkotyki, para-medykamenty i inne tego typu używki. Pozostałe towary sprzedawane na SR to m.in.: książki, programy komputerowe, biżuteria, antyki, broń i pornografia - wszystko całkowicie nielegalne, tzn. zakazane przez władze do obrotu na legalnym rynku. Obszerny opis mechanizmu i filozofii działania SR, wraz z dokładną instrukcją jak wejść i zalogować się na stronie oraz dokonać na niej zakupów, możemy znaleźć w artykule na stronie www.gwern.net.

Przykład tej i innych tego typu stron pokazuje, że niezależnie od tego jak mocno władze będą starały się czegoś zakazać, to i tak prędzej czy później ludzie znajdą sposoby, aby to coś zdobyć. Oczywiście trudno pochwalać sprzedaż pornografii dziecięcej lub przedmiotów pochodzących z kradzieży, ale one stanowią (na szczęście) mniejszość na SR. To co przynosi tam największe zyski, to handel używkami [zaufanatrzeciastrona.pl, dostęp 26.02.2013]. Z pośród 20 najpopularniejszych kategorii, w których prowadzona jest sprzedaż produktów, 16 to kategorie związane z narkotykami, na dodatek w większości tymi określanymi jako "miękkie". Dlaczego zatem zabraniać dorosłym ludziom kupowania czegoś na co mają ochotę? Skąd ten paniczny strach polityków przed jawnym obrotem substancjami określanymi jako narkotyki? Pewnie z jednej strony materialiści powiedzą: "bo nie płacą podatków", natomiast z drugiej strony humaniści zaczną coś przebąkiwać o "wysokich kosztach społecznych" pozwalania na obrót a tym samym zażywanie używek. Rzeczywiście "koszty społeczne" związane z patologiami rodzin gdzie jeden z członków wpadł w nałóg są duże. Spore zapewne są też koszty leczenia takich osób - skoro dopuszczamy leczenie nałogów w publicznych gabinetach lekarskich, za pieniądze z budżetu państwa (czyli naszych składek). Zresztą tu akurat panuje pełne równouprawnienie, bo za publiczne pieniądze leczeni są zarówno uzależnieni od legalnych używek, jak nałogowi palacze i alkoholicy, oraz osoby uzależnione od narkotyków czy zatrute tzw. dopalaczami, a więc środkami nielegalnymi. Dlaczego zatem nie zorganizować to trochę inaczej?

Dlaczego nie dopuścić do legalnego obrotu wszystko to, co określamy mianem narkotyk: miękkie, twarde, naturalne, syntetyczne, do palenia, do picia - po prostu wszystko. Jesteś dorosły, jesteś wolny, potrafisz myśleć, więc bierz odpowiedzialność za to co robisz, co zażywasz, w jakich ilościach i jak często. Jeśli jednak będziesz potrzebował pomocy lekarza w związku z braniem narkotyków, to tylko w prywatnym gabinecie lekarskim. Z jakiej racji statystyczny podatnik ma pokrywać koszty odtruwania kogoś kto przedawkował narkotyki, koszty przebywania na odwyku alkoholowym, koszty leczenia raka krtani czy koszty ratowania życia kogoś kto świadomie zjadł zasuszone odchody wielbłąda zmieszane z trutką na gryzonie i sprzedawane jako produkt kolekcjonerski?

Przecież jeśli ktoś będzie chciał zdobyć i zażyć tego typu środki, to i tak to zrobi. Prędzej czy później, w ten czy inny sposób: chociaż by były zakopane pod ziemią to i tak je wydobędzie i zażyje. Po co tworzyć wyrafinowany aparat represyjno-kontrolno-karny, ścigać kogoś, sądzić, trzymać w więzieniu? Przecież wystarczy, że ludzie będą mieć świadomość, że sami muszą pokrywać koszty leczenia jakichkolwiek dolegliwości związanych z zażywaniem narkotyków. Policja w Wielkiej Brytanii stosuje skanery dłoni pozwalające wykryć na nich ślady narkotyków. Delikwent, np. wchodzący do dyskoteki, u którego zostaną wykryte śladowe ilości niedozwolonych substancji na dłoniach, kierowany jest na bardziej szczegółową kontrolę osobistą. W większości przypadków, jeśli ktoś ma narkotyki na dłoniach, ma też ich większą ilość przy sobie i w efekcie karany jest za tzw. posiadanie. Wszystko jak zwykle: w trosce o nas i o nasze dobro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz