piątek, 8 lutego 2013

Ubezpieczenia vs. fundusze

Ubezpieczenia to jedno z największych legalnych złodziejstw. Dopóki poddawanie się okradaniu jest dobrowolne, to nie powinno budzić to żadnego sprzeciwu. Kłopot pojawia się kiedy jesteśmy przymuszani do wpłacania pieniędzy jakiejś firmie, a nie mamy żadnych szans na decydowanie o nich, nie mówiąc już o ich odzyskaniu.

Weźmy za przykład obowiązkowe ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Jest to przymus dla sporej liczby osób: obowiązkowe OC. Ludzie ci nie mają żadnych gwarancji wypłaty swoich własnych pieniędzy, ich dziedziczenia, ani nawet zaprzestania wpłat po osiągnięciu pewniej wysokości wpłaconego kapitału. Skoro zatem jest możliwość, że wpłacanych pieniędzy nie trzeba będzie nikomu wypłacić, to są one przeznaczane na biurka i fotele pracowników firm ubezpieczeniowych, na ich komputery, drukarki, papier, na paliwo do samochodów służbowych, wszelkiego rodzaju inne rachunki czy wreszcie na ich pensje. Skąd niby firmy te miały by brać na to pieniądze? Nie wytwarzają żadnych produktów, nie świadczą usług, nie tworzą nic wartościowego co dałoby się spieniężyć. Wystarczy, że będzie coraz więcej obowiązkowego oddawania pieniędzy ubezpieczycielom, a interes będzie się kręcił w najlepsze. Żyć, nie umierać! Już teraz nie ma możliwości zaciągnięcia kredytu bez płacenia składek na przynajmniej jedno obowiązkowe ubezpieczenie.

Oddając sprawiedliwość trzeba powiedzieć, że i tak pewnie zdecydowana większość pieniędzy wpłacanych do ubezpieczalni jest wypłacana w postaci odszkodowań. Tylko po co dawać komuś zarabiać za nic nie robienie? Po co dawać utrzymanie kolejnym dyrektorom, kierownikom, księgowym, informatykom, sprzątaczkom, itd.? Po co tworzyć złudzenie pt. "jestem ubezpieczony, więc mam pieniądze w razie jakiegoś wypadku czy nieszczęścia"? Prawda jest taka, że i tak to ubezpieczyciel decyduje o tym jaka kwota zostanie wypłacona na pokrycie szkody. Czy nie byłoby lepiej zamiast obowiązkowych ubezpieczeń wprowadzić obowiązek posiadania funduszu ubezpieczeniowego? Fundusz taki działałby na zasadzie zwykłego konta bankowego, a więc w istniejącym już systemie, jednak bez możliwości wypłaty środków na dowolny cel.

Zastanówmy się nad przypadkiem osoby, która uzyskała prawo jazdy na małolitrażowy motor. Kierowca miałby obowiązek wpłacania na swoje konto comiesięcznych składek. Przez pierwsze lata po uzyskaniu prawa jazdy składki te musiałyby być zapewne wysokie (kilkaset złotych), bo nowicjusz nie miałbym na swoim funduszu żadnych środków (i pewnie doświadczenia z jeżdżeniu). Natomiast jeśli odziedziczyłby po kimś lub wpłacił jednorazowo odpowiednio dużą kwotę, to jego składki mogłyby zostać obniżone. Z biegiem lat, w miarę posiadania coraz większych środków na koncie, ubezpieczony mógłby płacić stopniowo mniejsze składki miesięczne, bo po co gromadzić kilkaset tysięcy złotych na poczet pokrycia szkód pojazdem wartym kilka tysięcy i ważącym kilkadziesiąt kilogramów? Zaznaczyć trzeba, że środki te mogłyby być przeznaczone tylko na pokrycie szkód wynikłych z winy naszego przykładowego motocyklisty. Nie dotyczyłoby to jednak szkód na zdrowiu - np. w wyniku potrącenia pieszego czy zderzenia z innym zmotoryzowanym. Szkody na zdrowiu lub życiu, z racji o wiele większych kosztów leczenia czy ewentualnych odszkodowań, musiałby być niestety pokrywane tak jak dotychczas, czyli z budżetu państwa. Z drugiej strony gdyby kierowca kiedykolwiek utracił swoje prawo jazdy, to dałoby mu to możliwość odebrania wpłaconych środków, bo nie potrzebowałby już funduszu na rzecz pokrycia szkód jakie mógłby wyrządzić podróżując motocyklem. Logiczne. Przecież to są jego pieniądze, których nie stracił jeżdżąc nieostrożnie.

Z kolei jeśli uzyskałby prawo jazdy na samochód osobowy, to musiałby też płacić co miesiąc składkę i na motor i na auto. Gdyby zachciało mu się mieć kilka motocykli, lub kilka aut, to analogicznie musiałby płacić składki proporcjonalne do ilości posiadanych pojazdów: pojemności ich silników, masy, ładowności, itp. Ktoś kto chciałby jeździć ciężarówką musiałby liczyć się z miesięcznymi składkami w wysokości, być może nawet kilku tysięcy złotych miesięcznie, przynajmniej przez pierwsze lata. Jeździsz dużym, masywnym autem - musisz się liczyć z tym, że może ono spowodować duże szkody.

Wpłacanie pieniędzy na swoje konto, do którego ma się, co prawda trochę ograniczony, ale jednak dostęp, można sprawdzić jego saldo, zobaczyć kiedy i jakie były wpłaty i wypłaty; działa zupełnie inaczej na myślenie, niż wrzucanie pieniędzy do jakiegoś worka bez dna, na dodatek cudzego. Można się też zastanawiać ile jest osób, które przez wiele lat wpłacały pieniądze na jakieś obowiązkowe ubezpieczenia, a nie otrzymały żadnego odszkodowania i nigdy nie odzyskają swoich pieniędzy? Zasilanie firm ubezpieczeniowych swoimi pieniędzmi przypomina zasilanie banknotami pieca CO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz